Geoblog.pl    sparrow    Podróże    Voyage to the New World!    pierwszy krok
Zwiń mapę
2009
22
cze

pierwszy krok

 
Kolumbia
Kolumbia, Cali
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
I znowu to samo ... po paru miesiacach stabilizacji znowu wkraczylem w okres totalnego rozstrojenia psychicznego - i fizycznego tez - przed kolejnym skokiem na wielka wode. W sumie ma kolumbijska rodizna zostawila mnie samego - co kieniec koncow wyszlo mi na dobre - wiec 3 ostatnie dni moglem sobie w spokoju niemaconym przez nikogo ... wariowac. Oczywscie wszystkie te czarne mysli co to sie moze nie wydarzyc w czasie podrozy, czego to oni mi nie ukradna (oczywscie glownie chodzi o aparat bo reszte ¨kosztownosci¨ograniczylem do absolutnego minimum, jakie ubrania wziasc, czego kolejny raz zapomne ... czyli normalka. Na pierwszym planie byl problem z iloscia par butow ktore wziasc, ktory spadl na calkiem podatny grunt mojej paniki i urosl prawie do rangi konfliktow z greckiej tragedii. W ostatecznosci postanowilem posluchac glosu rozsadku mojego taty twierdzacego ze jak ich nie wezme to na pewno bede mi do czegos potrzebne. I juz nawet nie chodzilo tak bardzo o sama rade ale o wlasciiwie podrekslona zyciowa ironie, ktora przeciez tak uwielbia mnie przesladowac, wiec poslusznie spakowalem buty do plecaka przekonany ze beda tam lezec juz do konca podrozy.

Oczywiscie poza martwieniem sie o podroz oraz o moje zdolnosci pakowania - ktore jednak okazaly sie lepsze niz myslalem, jednak cierpliwe patrzenie jak moj tato przy wielu okazjach przepakowuje cos co ja bezmyslnie upchalem do torby chwile wczesniej by zaraz potem z desperacja krzyknac ¨to sie nie zmiesci¨ na cos sie zdalo!;) - dochodzil jeszcze lot. Wiem ze to i moze glupie i sam sobie powtarzalem ta sama mantre ze w koncu w katastrofach lotniczych ginie mniej osob niz w wypadkach samochodowych ... ale jednak juz w samym nazewnictwie widac roznice ¨wypadek¨ a ¨katastrofa¨ - jednak respekt trzeba miec. Tak wiec czulem sie troche niepwnie szczegolnie ze to lot mialem niedlugo po katastrofie Airbusa przy wybrzezach Brazylii i jak na zlosc przez pare dni pojawialy sie coraz to nowsze informacje o usterkach w airbusach - cos co pewnie jest naturalne i zdarza sie jednak teraz media byly na to szczegolnie wyczulone - a ja najdluszy lot mialem oczywscie tym samym modelem Airbusa ktory rozbil sie wczesniej. Rodzicom nawet o tym nie wspominalem ale jednak ten fakt caly czas byl w tyle mojej czaszki. Szczegolnie moj telefon bo mojej babci nie pomogl bo stwierdzila - oczywscie z babcinej troski - z przekonaniem ze ja na pewno sie rozbije;)

No ale coz pierwszy lot do Bogoty ... i jak mozecie domyslec sie konca przebieglo bez zadnych komlikacji. W sumie dopiero kiedy dotarlem do Bogoty poczulem rozprezenie po tym emocjonalnym kalejdoskopie ktory przezywalem w Cali. Poczulem ze zrobilem ten pierwszy krok i teraz juz tylko bedzie latwiej. Wreszcie zdalem sobie sprawe jak wielka przygode zaczynam i zdolalem sie zrelaksowac. Jako ze mialem pare godzin stwierdzilem ze na dobry poczatek podrozy zaserwuje sobie spory obiad i wybralem sie nie gdzie indziej a Creppes&Waffles i zaczelo sie od appetaizers pozniej danie glownie, kawka na koniec. W miedzy czasie otworzylem sobie przeowdniki i zaczalem juz planowac co zobacze co jeszcze bardziej poprawilo mi humor. Pozniej szybki lot do Limy - ktory w wiekszosc przespalem bo mialem na tyle szczescia ze 3 siedzenia kolo mnie byly wolne wiec moglem sie na nich rozlozyc bez zadnego problemu. W Limie obwiescilem dumnie ze juz jestem na peruwianskiej ziemi ... pozniej na tejze ziemi spalem - no moze nie ziemi ale na lotniskowej podlodze. W samolocie do Cusco przeyzlem maly szok bo wokol TYLKO turysci - ciezko bylo uslyszec gdzies hiszpanski i po paru miesiacach w Kolumbii, ktora zdecydowanie nie jest (JESZCZE NIE) tak wypelniona turystami byla to dosc duza zmiana. Ale ponownie tez poszczescilo mi sie z miejscem i tym razem 2 siedzenia byly wolne ale i tak pozowlilo mi to zregenrowac troche sil przed prawdziwym poczatkiem wielkiej przygody!;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sparrow
Marek Wrobel
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 6 komentarzy6 308 zdjęć308 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.06.2009 - 09.12.2009