Geoblog.pl    sparrow    Podróże    Voyage to the New World!    plac! a muuuusze? *
Zwiń mapę
2009
15
sie

plac! a muuuusze? *

 
Boliwia
Boliwia, Trinidad
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7676 km
 
Dzis o czyms co mierzi mnie nieziemsko i nie ze tylko w ten konkretny dzien ale zawsze - czyli turysci jako dojne krowy! Juz pisalem przy okazji wizyty w Samaipata ze przebitki potrafia byc i 10-krotne na samych wstepach! Wiec juz stamtad wrocilem troche poirytowany ale w sumie staram sie nie skupiac na tym fakcie bo rzeczywistosci nie zmienie a tylko bede sobie nerwy szargal. Od razu po powrocie do Santa Cruz udalem sie na terminal by kupic bilet do Trinidadu i zrobic to mozliwie najszybciej by nie ryzykowac ze zabraknie biletow na ten sam dzien a kolejny dzien w SC mi sie nie usmiechal. Bylem w sumie spokojny o cene bo juz popytalem zaraz po moim przybyciu ile kosztuja bilety, kiedy odjezdzaja autobusy - czasem jak chce to potrafie byc zorganizowany;). Poszedlem do Bolivara - firmy, ktora jest uznawana za jedna z najlepszych w Boliwii - ale okazuje sie ze maja jedno miejsce i to na semi-cama (¨pol-lozko¨ - siedzenie rozkladane ale jednak nie tak bardzo jak w autobusach typu cama) wiec biegne do innych ale bez skutku bo wszystko wykupione. Wiec wybieram sie do ostaniej firmy widniejacej na mojej kartce i cale szczecie okazalo ze sa 8 ostatnich biletow, wiec zerkajac na notatki siagam do kieszeni by wyciagnac 80 bolivianow na came i takdla pewnosci pytam sie ¨80?¨ na co slysze z wspolczuciem w glosie gosciu mowi ¨Bardzo mi przykro, ale dzis juz 100¨. Chcialem go tam trzepnac jak stoje bo wtedy to dopiero byloby mu przykro. I mowie mu ze po to przychodzilem 4 dni wczesniej by teraz nie miec niespodzianek, ale on na to ze ludzi duzo, ze piatek i czegov on tam jeszcez nie wymyslil - jakies tabelki mi nawet pokazywal - to i cena wyzsza. Ja tylko przeklinalem pod nosem i sie zastanawialem co zrobic ale stwierdzilem ze niech strace pojade z Bolivar a nie dam gosciowi zarobic - tak przynajmniej moge sie bronic przed takim zachowaniem. Powiedzialem mu ze za takie cos to ja dziekuje bardzo i pojade sobie w semi-cama i z inna firma... to nagle wszystkie powody, ktore tak chetnie recytowac 2 minuty wczesniej przestaly byc takie wazne i cena magicznym sposobem wrocila do poziomu 80. Cuda jednak sie zdarzaja;). Jeszcze zapytal sie czy jade do Trinidadu czy dalej. Ja zgodnie z prawda odpowierdzialem ze kontynuuje do Rurre i on natychmiast mi zaproponowal specjalna oferte ze bede mial miejsce zabukowane i calosc trasy SC - Trinidad - Rurre bedzie za ¨jedyne¨ 250, ale ja juz nauczony doswiadczeniem wiedzialem ze nigdy nie kupuj biletow z wyprzedzeniem szczegolnie od taki posrednikow! Mialem pare godzin wiec zajalem sie paroma rzeczami ktore chcialem zrobic przed wyjazdem z SC - miedzy innymi znalezieniem supermarketu zeby miec ten luksus ze widze cene i nie musze sie tragowac i koniec koncow i tak czuc ze ktos mnie zrobil w konia...

Bo tu wlasnie lezy problem - nie chodzi nawet o to ze oni sie targuja, albo ze staraja sie tak wydoic turystow jak tylko sie da, bo to przeciez naturalne i oczywiste, ale po paru tygodniach to sie staje meczace i irytujace szczegolnie jak sie podrozuje z jakims ograniczonym budzetem. I ciagle te zastanawianie sie na ile tym razem mnie okantowali!? A moga to byc sumy na prawde spore! Jak pisalem bilet z Asuncion do Santa Cruz kosztuje 200,000 guarani czyli 40 dolarow - mi chcieli wcisnac bilet na cala trase ale sie nie dalem, Martin zaplacil 250,000 choc wsiadal w tym samy miejscu co ja czyli za krotsza trase zaplacil juz 50,000 (10 dolarow) ale Magali pobila rekord - jej wcisneli bilet z Asuncion do SC za 635,000 - czyli ponad 120 dolarow! Wiec widzicie jak moze sie skonczyc jak czlowiek nie uwaza, jak nie chodzi od firmy do firmy probujac wyczuc ile bilet kosztuje na prawde, jak nie pyta sie taksowkarzy, przechodniow, ludzi w kolejkach ... a to jest po prostu meczace. Wiem ze takie sa realia podrozy ale tak sie chcialem troche wygadac bo nie daje mi to spokoju juz od czasow Kolumbii.

Wiec mimo ze niecierpie sie targowac trzeba to robic. I oczywscie juz po przybyciu do Trinidadu byla ku temu okazja bo trzeba bylo kupic bilet do Rurre. Pozdroz byla szybka, autobus wygodny wiec w pelni sil moglem przystepowac do rokowan - i jeszcze ponownie poirytoiwany bo widzialem bilety innych w autbusie i oni zaplacili 70 a nie jak j 80. Zaraz po wyjsciu zostalem obskoczony przez pare osob sprzedajacych bilety, wybralme jedna by popytac i wyczuc sytuacje. Pytam sie kiedy odjezdza, ile godzin i na koniec oczywiscie ¨ile?¨. Babka czeka z odpowiedzia zajadajac sie jakim bydyniem majacym kolor smalcu ktory splywal jej po policzku i tak niepewnie jakby probujac mnie wyczuc mowi ¨120¨. Pierwsze co sobie pomyslalem ¨Znowu probuja mnie okankotwac, co za...¨ - nie wazne co soie pomyslalem dalej, w kazdym badz razie dumny z tego nie jestem - i zapytalem tylko gdezie sa biura firm i poszedlem tam. Popytalem troche i wyszlo ze wszyscy proponuja 120 wiec u jednego goscia zdecydowalem sie kupic, ale mowie:
- Ale 100.
- Jestes studentem?
- Tak.
- To bedzie 110 z rabatem
Poprosil o imie i nazwisko ma wypisywac cene a ja stwierdzam ze co mi szkodzi i stwierdzam:
- Po 100 kupuje, jak nie to ide gdzie indziej.
No i gosciu sie ugial - mama bylaby ze mnie dumna!;). W sumie jazda miala trwac 11 godzin i to w semi-cama wiec stwierdzilem ze te 100 w miare ok, choc pewnie i tak przeplacilem. Poczekalem 2 godziny na autobus i... tragedia! Kolo semi-cama to nawet nie stalo! Typowy ¨chicken bus¨ czyli synonim najgorszego rodzaju autobusow w ktorych przewozi sie wszystko i w tym przypadku byla to definicja doslowna po po przecnej stornie autobusu zaraz po moim usadowaniu sie na miejscu zaladowano 9 kartonow setka jesli nie dwusetka czy wiecej kurczakow! W sumie siedzialem zastanawiajac sie co robic - ci, co mniue znaja wiedza ja jestem uprzejmy, zawsze pomoge... czyli w jezyku potocznym jestem popychadlem i rzadko kiedy walcze o swoje. Wiec tak siedze i zastanawiam sie czy w ogole bawic sie w ujakies dyskusje czy warto, czy cos tym osiagne. Zapal moj ostudzily reakcje innych ludzi, ktorzy tez byli zaskoczeni takim modelem autobusu i klocili sie o swoje slyszac wytlumaczenie ze taki autobus zostal wyslany i nic na to poradzic sie nie da. Wiec siedzialem miazdzony przez potezna kobiete z typowo indianskimi rysami twarzy ktora zajela miejsce kolo mnie i momentalnie zasnela. Jednak gosciu ktory sprzedal mi bilet poajwil sie w autobusie wiec stwierdzilem ponownie ze co mi szkodzi i zaczymnam go gonic. I wyrzucam mu ze ja zaplacilem za semi-cama a tu jest jakis zart i ze ja chce przynajmniej 20-30 bolivianow zwrotuy z ceny ktora zaplacilem. Jako ze nie byl sam ini staneli w jego obronie i mowia ze taka jest cena, ze ja dostalem rabat i ze to jest ciezka droga i nie ma innych autobusow ktore je pokonuja i e jak chce oni mi zwroca pieniadze za caly bilaet i poczekam do jutra na doklandie taki sam autobus. Wiec ja tylko zapytalem sie po co wkrecac ludziom ze to semi-cama i wrocilem do autobusu mimo ze bez zwrotu kasy to przynamniej z satysfakcja ze cos zrobilem w tej sprawie. Jednak i tak postanowilem zapytac innych ile zpalacili za bilet zeby juz jak nie dla mnie to chociaz dla innych turtystow, ktorych spotkam na swojej drodze, ktorzy beda sie wybierali w tym kierunku albo ludzi ktorzy zabladza na ten blog w poszukiwaniu informacji. I okazalo sie... o ironio... ze zaplacilem najmniej z calego autobusu!;). Niektorzy placili nawet 140, inni 120. Wiec w sumie stwierdzilem ze jestem coraz lepszy w trargowaniu sie, no i w sumie niepotrzebnie rzucalem sie do ludzi - ale wlasnie to robi z czlowiekiem ciagle poczucie bycia kantowanym oparte na poprzednich doswiadzceniach.

Droga z 11 godzin zrobila sie 13 godzinna. I bylo ciekawie. Niedaleko mnie biedne kurczaki, ktore cwierkaly niemilosiernie cala trase- choc ciezko je za to winic - za mna para ze skamlacym szczeniakiem, przede mna 5 osob na dwoch sioedzeniach ,kolo mnie spiaca CALA TRASE przytulajaca sie do mnie Indianka i zeby uciec przed jej zapachem musialem ciagle wystawiac glower przez okno przez co ntroche sie spalilem od promieni torpikalnego slonca swiecacym nad tymi pustkowiami. Bo w sumie byla to 13 godzinna droga przez bagna i dzungle bez nawet jednego kilomtra asfaltowej drogi, jednak tereny byly wypelnione przez przeorzne gatunki ptakow i ogolnie cala te zielen polaczona z nieskzitelnym blekitem nieba sprawila ze podroz w tym zdezelowanym autobusie - byl nawet kawalek na barce bo mostow tu sie nie uswiadczy - minal mi dosc szybko. Jednak na 4 godizny przed Rurre musialismy przeisasdc sie do malego busiku i zaczal sie koszmar. 4 godziny, jescze gorsza droga, 2 malutkie okienka, 15 osob w busie. Czasem mialem problemy z oddychaniem bo oczywscie siedzialem na samym tyle bo nie wiedzialem ze sie trzeba zarejstrowac zaraz po wyjsciu z autobusu i zrobilem to jako ostatni. Czasem blagalem wrecz o otwueranie okien by pooddychac troche swiezym powietrrzem, jednak kosztem tego byl wszechobecny w busie pyl - czuc go na zebach, w nosie, drapiacym garle, wlosy sa prawie sztywne, palce szorskie jak nigdy i do tego czloiwiek czuje sie jesczez brudniejsazy niz jest - a wierzcie mi, bez owijania w bawelne, po 20 w podrozy w tropikach smierdzialem niesamowicie. Jednak dotarlem jakos do Rurre i... koniec koncow nie narzekam na ta podroz po pierwsze autobusy to dla mnie 2 dom teraz wiec nawet 15-20 godzin w podrzy nie jest dla mnie jakies straszne czy niezwykle a po drugie co tu duzo muowic bylo ...boliwijsko! A przeciez chyba o to chodzi;) Nawet calosc zakonczylem przejazdzka na motorze - pytalem sie o taxi na terminalu i mi mowia ze no przeciez staja. Patrze gdzie pokazuja a to same motory wiec z moim plecakiem, torba i zwisajacym z niej spiworem i z obowizakowym wiatrem we wlosach jechalem przez Rurre na motorze - jak mnie pamiec nie myli byla to moja pierwsza przejazdzka na motorze EVER;)

Teraz jeden dzien relaksu i poszukiwania odpowiedniej wycieczki i mam nadzieje jutro poczatek wizty w parku Madidi - podobnoz z puntu widzenia fauny i flory najbardziej roznorodnym miejscem na ziemi! Hell, yeah! ;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sparrow
Marek Wrobel
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 6 komentarzy6 308 zdjęć308 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.06.2009 - 09.12.2009