Geoblog.pl    sparrow    Podróże    Voyage to the New World!    wokol Trujillo *
Zwiń mapę
2009
24
paź

wokol Trujillo *

 
Peru
Peru, Trujillo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9916 km
 
W sumie ten wpis powinien pozostac pusty tak jak byl, bo powiem szczerze ze Trujillo okazalo sie jadnym z najnudniejszych przystankow w mojej calej drodze. W sumie dziwne bo w jego kolicach znajduje sie pare ciekawych ruin i do tego jeden z glownych kurortow na polnocnym wybrzezu Peru... ale powiem szczerze ze w ogole mnie to nie ruszylo. Mysle ze glownym powodem tego bylo to ze jakos ciagle nie moglem sie przestawic z trybu PSF - ciagla aktywnosc, mala stabilizacja no i te 5 tuzinow ludzi wokol sprawiajac ze czlowiek czuje sie bezpiecznie, prawie jak u siebie - a tu wyladowalem w prywatnym pokoju, w prawie opustoszalym hotelu w jeszcze bardziej opustoszalej okolicy nad ktora ciagle wisza szare chmurzyska, ktore oczywscie wcale nie poprawiaja nastroju.

W sumie zaczelo sie dobrze bo juz na dworcu spotkalem 2 dziewczyny - jedna z Hiszpanii, druga z Argentyny - i udalo m isie z nimi zabrac do Huachaco (wspomnianego kurortu) co pozwolilo mi zaoszczedzic troche grosza no i dac mi okazje na podszkolenie mojego hiszpanskiego, ktory na prawde z kazdym dniem jest coraz lepszy .... nadal daaaaaaleki od idealu ale jednak powoli jestem w stanie prowadzic calkiem skladna konwersacje. Taksowkarz pomogl nam (zapewne za odpowiednim wynagrodzeniem od wlasciciela hotelu) dostac specjalna oferte zamiast dormitorium z wspolna lazienka w tej samej cenie dostac prywatny pokoj z wlasna lazienka i kablowka w dokladnie tej samej cenie. Wiec ja zmeczony po dlugiej podrozy autobusem do ktorego wsiadlem w sumie z bieg zaraz po 4-dniowym treku stwierdzilem ze troche luksusu nikomu nie zaszkodzila i po chwili lezalem juz na lozku przeskaujac kolejne programy.

I problem byl ze tak juz zostalo... z wyjatkiem kolejnego dnia gdy zmusilem sie by jednak poodwiedzac te wszystkie ruiny - nawet teraz nie moge zmusic sie do wiekszego entuzjazmu - to te 2 i pol dnia ktore spedzilem w Huachaco polegaly na jedzenia, lezeniu i ogladaniu kolejnych sitcomow. Wiem brzmi fascynujaco!

Nawet Swiatynie Ksiezyca - z obiektywnego punktu widzenia bardzo interesujaca - nie zrobila na mnie wiekszego wrazenia. A juz Chan-Chan - ruiny najwiekszego antucznego miasta na terenie dwoch Ameryk- wrecz mnie znudzily. Obie budowle maja ta 'slabosc' ze zbudowane sa z adobe specjalnego rodzaju cegiel ktore produkuje sie z blota i roslin ktore pozniej zostawia sie na sloncu do wyschniecia i wszystko ladnie, pieknie ALE... juz normalny deszcz jest zabojczy dla tego typu budowli a jesli wezmie sie pod uwage El Niño ktory nawiedza poludniowo-amerykanskie wybrzeze co pare lat to nie nalezy sie dziwic ze w przypadku Chan-Chan kompleks ktory niegdyc byl domem dla ponad 60.000 ludzi dzis jest w ruinie - ogormna wiekszosc kompleksu to pagorki rozmytych przez deszcz cegial adobe. Jedna budowla - palac wladcy - zostal zrekonstruowany... i ta rekontrukcje widac golym okiem i traci troche sztucznoscia. Znaczy nie zebym tu ocenial decyzje konserwatorow bo albo to albo.... bezksztaltne pagorki, ale w kazdym badz razie czulem sie troche jakbym odwiedzal to miejsce tylko i wylacznie dlatego zeby dodac je do listy 'odwiedzone, zaliczone'. Z Swiatynia Ksiezyca sprawa miala sie troche lepiej, bo jest to budynek zdecydowanie lepiej zachowany, poniewaz co pare pokolen stara swiatynia byla zasypywana i budowana na jej podstawie nowa - jest 7 takich poziomow - dzieki czemu poziomy 3 i 4 prezentuja sie bardzpo dobrze, prezentujac orginalne wzornictwo oraz kolorystyke uzywana w tamtych czasach - a budowa pierwszej swiatyni zaczela sie wraz z narodiznami Chrystusa i kolejne swiatynie byly budowane na przestrzeni 6 nastepnych wiekow. Na pewno pomaga fakt ze w cenie biletu wliczony jest przewodnik co na pewno sprawia ze miejsce odbiera sie zupelnie inaczej. I gdybym mial komus polecac to mimo ze Chan-Chan uwazany jest za wazniejszy to mi do gustu o wiele bardziej przypadka Swiatynia Ksiezyca!

Poza tym odwiedzilem centrum Trujillo i popstrykalem pare zdjec kolonialnych budowli okalajacych glowny plac i ... tyle. W sumie zaluje ze wlasnie tak wygladala moja wizyta w Trujillo ale cale szczescie kierowalem sie w kierunku Chachapoyas, ktore okazalo sie jedna z najbardziej pozytywnych niespodzianek mojej podrozy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sparrow
Marek Wrobel
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 59 wpisów59 6 komentarzy6 308 zdjęć308 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
22.06.2009 - 09.12.2009