Takie niespodziaki lubie! W sumie nic nie zapowiadalo ze tak polubie Chachapoyas- BA!- na poczatku mojego pobytu w Trujillo zastanawialem sie czy aby moze go nie ominac a zamiast tego zostac dluzej na wybrzezu, ale ze pobyt w Trujillo okazal sie tak 'ekscytujacy' postanowilem jednak trzymac sie pierwotnych planow i.... dzieki Bogu;)
Chachapoyas nie przywitalo mnie jednak zbyt przychylnie. Fakt ze szybko znalazlem tani tani hostel za jedyne 10 soli i juz po kilku minutach odsypialem cala nocna podroz. Niestety obudzilem sie tylko p oto by przeonac sie ze klodka ktora zawsze zamykam swoj placek zepsula sie i nie da jej sie otworzyc. I wiem ze w sumie problem to zaden ale ja po juz srednio udanych dniach w Trujillo, bedac dalej sam jak palec w pokoju, ktory rownie dobrze moglby sluzyc jako ladowisko dla helikopterow a na ktorego wyposazenie skladalo sie tylko lozko, stol i krzeslo co tylko potegowalo uczucie izolacji, wkroczylem na droge malego zalamania nerwowego. Zupelnie irracjonalnego, ale tak to juz czesto bywa z kryzysami, szczegolnie po takim dlugim okresie podrozowania gdy czlowiek juz przeszdl faze eksytacji i jest w fazie pewnej stabilizacji a moze nawet zmeczenia materialu. Cale szczescie wyszedlem z mej samotni i udalem sie na spacer i udalo mi sie na skype'a i facebook'u zlapac pare osob i moglem powoli zlapac dystans do rzeczywistosci i sie rozluznic. Z takim podejscie sprawe klodki zalatwilem bardzo szybko - w hostelu ja po prostu przecieli... szkoda ze wczesniej na to nie wpadlem a tylko patrzylem jak z powodu takiej blahostki swiat trzesie mi sie w posadach! ;)
W kazdym badz razie pierwszy dzien spedzilem na organizowaniu kolejnych czyli wykupowaniu wycieczek i tak jak fakt ze sezon turystyczny sie skonczyl byl problemem w Trujillo tak tu w Chachapoyas ktore (JESZCZE!) nie jest tak turystyczne tylko mi ulatwil zycie bo oszczedzilem mase kasy na wycieczkach bo agencje wrecz bija sie o klientow.
CDN